Z Małopolska w II Wojnie Światowej

Gąsiorowski Teodor, Zamach na urodziny.

20 kwietnia 1943 roku, piękny wiosenny poranek, „rdzennie niemieckie miasto Kraków” tonęło w powodzi hitlerowskich flag. Nie było widać, że to już czwarty rok wojny, że „niezwyciężony Wehrmacht” właśnie planowo skrócił front w Afryce, że w warszawskim gettcie trwało powstanie. Okupanci szykowali się do wielkiego święta jakim miały być urodziny Wodza. Hans Frank zorganizował uroczyste posiedzenie rządu GG.

Ten sielski obrazek został jednak zakłócony. W środku dzielnicy niemieckiej rozległ się grzmot eksplozji, po nim chwila ciszy i odgłosy chaotycznej strzelaniny. Kilka minut później w mieście słychać już było wycie policyjnych syren. Zaczynała się obława.



W 1942 roku dowództwo Armii Krajowej postanowiło odpowiedzieć terrorem na nasilający się terror okupanta. W marcu 1942 roku, wyodrębniono specjalny oddział podległy bezpośrednio Komendzie Głównej, który podjął akcje odwetowe. Sekcje Organizacji Specjalnych Bojowych powołano w Warszawie, Krakowie, Lublinie i Lwowie. Obsadę kadrową stanowili ludzie wypróbowani w kampanii wrześniowej lub w późniejszej działalności konspiracyjnej. Dowódcą sekcji „Kra w Gobelinie” (kryptonim sekcji krakowskiej) mianowano porucznika Edwarda Madeja „Felek”.

Wywiad Armii Krajowej zbierał dane dotyczące przyszłych celów oddziału ustalonych przez Kierownictwo Walki Podziemnej. Numerem 2 na tej liście był Wyższy Dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie, SS-Obergruppenführer Friedrich Wilhelm Krüger. Urodzony w 1894 roku, od 1929 roku był członkiem NSDAP. W 1931 roku wstąpił do SS i szybko awansował. Po dwóch latach został przeniesiony do sztabu S.A., jako oficer do spraw wyszkolenia. Po likwidacji Ernsta Roehma, szefa S.A. – struktury konkurencyjnej wobec SS, przeniesiono go na stanowisko Inspektora Jednostek Granicznych i Strażniczych SS. We wrześniu 1939 roku został odkomenderowany do Zarządu Wojskowego w okupowanej Polsce, na stanowisko dowódcy SS i policji. Od października 1939 roku był Wyższym Dowódcą SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie podlegając jedynie Reichsführerowi SS. Od tej chwili zaczął zapracowywać na swoją likwidację.

To on był autorem znanej rozprawy z ośrodkiem polskiej kultury jakim był Uniwersytet Jagielloński (Sonderaktion Krakau) oraz Zweite Sonderaktion wymierzonej w profesorów szkół średnich. 8 listopada 1939 roku wydał rozkaz przeprowadzenia aresztowań wśród inteligencji polskiej w całym Generalnym Gubernatorstwie (AB-Aktion). W grudniu 1939 roku rozpoczął walkę z Żydami, m.in. poprzez zakaz zmiany miejsca zamieszkania i przymus pracy. Od 1940 roku nadzorował akcję „łapanek” na roboty do Rzeszy oraz akcję przymusowego wywłaszczania Polaków i Żydów posiadających zakłady przemysłowe. Osobiście kierował likwidacją części obozów żydowskich po buncie więźniów w Sobiborze, akcją wysiedleńczą na Zamojszczyźnie i tzw. ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej. Od jesieni 1942 roku krakowska sekcja „Osy-Kosy” przygotowywała na niego zamach. W styczniu 1943 roku przybył do Krakowa Aleksander Kunicki „Rayski”, szef wywiadu „Osy”, z informacjami o Krügerze (miejsce pracy - budynki byłej Akademii Górniczej przy al. Mickiewicza 30, miejsce zamieszkania – Wawel). W Krakowie nawiązał kontakt z wywiadem lokalnego Kedywu. W mieszkaniu Małgorzaty Kersten „Izoldy” przy ul. Węgierskiej 10 spotkał się z sierżantem policji granatowej Feliksem Grochalem „Warecki”. Potem wraz z nim i Edwardem Madejem zorganizowali stałą obserwację interesującego ich rejonu miasta pomiędzy Wawelem i Akademią Górniczą. Od stycznia 1943 roku na ewentualnych trasach przejazdu Krügera pojawili się wywiadowcy Armii Krajowej: Bronisław Wójtowicz „Antek”, Leon Pacer „Leon”, Józef Woźniak „Ziutek”, Mieczysław Lis „Lisek”, Tadeusz Battek „Góral” i Andrzej Jankowski „Jędrek”. Dzień w dzień obserwowali oni Wawel i wyjazd z niego samochodu generała SS. Sprawdzali trasy przejazdu, markę i numer samochodu. Rejestrowali liczebność i częstotliwość patroli w tym rejonie miasta.

Po dwóch miesiącach intensywnej pracy wywiadowczej „Rayski” wiedział już wszystko co było potrzebne do przygotowania planu akcji. Codziennie na dziedziniec Wawelu około godziny 10.00 zajeżdżał po Krügera bardzo szybki, szary, opancerzony mercedes z numerem rejestracyjnym SS-20-710. Zazwyczaj w samochodzie siedział adiutant i kierowca. Nigdy nie towarzyszyła mu dodatkowa ochrona. Za to wokół Wawelu aż roiło się od policji. Nie było odcinka ulicy, który pozostawałby choć przez chwilę poza zasięgiem wzroku jakiegoś patrolu, nie licząc cywilnych agentów, których też nie brakowało. Tak samo było w okolicach al. Mickiewicza. Jedynie na środkowych odcinkach tras przejazdu policjantów było nieco mniej.

Krüger miał kilka ulubionych dróg przez miasto, nigdy nie wiadomo było którą z nich wybierze. Decydował się już w samochodzie. Jeździł według trzech głównych schematów. Pierwsza trasa to: Wawel – Grodzka – Rynek Główny – Szewska – Krupnicza – al. Mickiewicza. Druga: Wawel – Podzmacze – Zwierzyniecka – Plac Kossaka – al. Krasińskiego – al. Mickiewicza. Trzecia: Wawel – Straszewskiego – Zwierzyniecką w lewo lub Piłsudskiego w lewo lub Krupniczą w lewo i dalej al. Mickiewicza. Na Wawel wracał nieregularnie. Nigdy nie można było przewidzieć kiedy i którędy pojedzie.

Wejście na Wawel i dokonanie tam zamachu było niemożliwe. Prawo wstępu na zamek mieli tylko Niemcy i nieliczni stali pracownicy-Polacy, którzy za każdym razem byli skrupulatnie rewidowani.

Równolegle z pracą wywiadowczą, w Warszawie przygotowywano broń, która miała być użyta w czasie akcji. Specjalnie skonstruowane w tym celu granaty przywiozła do Krakowa 31 marca 1943 roku Irena Klimesz „Bogna”. Granaty ukryto w melinie Tadeusza Klemensa Wojsa „Stanisław” przy ul. Pańskiej 7.

W przeddzień planowanego uderzenia dowódca akcji porucznik „Felek” zebrał wszystkich swoich żołnierzy w mieszkaniu „Liska” i rozdzielił role. Losowanie zdecydowało, że najmłodsi żołnierze sekcji: „Góral” i „Jędrek” zostali bezpośrednimi wykonawcami zamachu.

Atak przewidziano na 6 kwietnia 1943 roku lub pierwszy dzień po tym terminie, w którym Krüger pojedzie przez pl. Kossaka. O 7.30 rano wszyscy mieli zająć stanowiska. „Felek” na ul. Powiśle, porucznik Jerzy Kleczkowski „Jurek” (dowódca sekcji warszawskiej, specjalnie przyjechał do Krakowa aby wziąć udział w tej akcji) na pl. Kossaka, porucznik Tadeusz Klemens Wojs „Stanisław” na rogu ul. Wygoda i pl. Kossaka, podchorążowie „Góral” i „Jędrek” przy wylocie ul. Wygoda w al. Krasińskiego na placyku utworzonym przez niezabudowaną posesję obok szkoły im. Jana Kantego (wtedy mieściły się tam magazyny SS!). Sygnał rozpoczęcia akcji miał przekazać „Felek” widząc samochód Krügera. „Jurek” i „Stanisław” powinni go powtórzyć, a Julian Krężel „Bogusław-Karol” miał zapewnić osłonę bezpośrednim wykonawcom akcji.

6 kwietnia 1943 roku grupa żołnierzy AK zajęła stanowiska wokół pl. Kossaka. Czekali od 7.30 do 10.00. Potem „Felek” nakazał zwinięcie akcji. Tak było przez kolejnych 10 dni. 17 kwietnia 1943 roku „Warecki” poinformował „Felka” o nieobecności Krügera w Krakowie i przypomniał, że 20 kwietnia przypada kolejna rocznica urodzin Hitlera i Krüger na pewno weźmie udział w planowanych uroczystościach . „Felek” zdecydował się przeprowadzić akcję w urodziny Hitlera.

O godzinie 7.30 rano na pl. Kossaka stawiło się 5 żołnierzy AK. Julian Krężel nie zdołał się zwolnić z pracy w Miejskiej Kolei Elektrycznej. O 8.00 wszyscy rozeszli się na stanowiska. „Góral” i „Jędrek” nieśli bukiety kwiatów maskujące dużych rozmiarów „filipinki”. Po pół godzinie podchorążowie schowali swoje bukiety za płotem magazynów SS. W decydującej chwili wystarczyło sięgnąć po nie ręką. Napięcie osiągnęło swój szczyt około 9.45. Uroczystości miały się rozpocząć o 10.30. Krüger musiał przejechać odpowiednio wcześniej. I rzeczywiście, o 9.48 „Felek” stojący w głębi ul. Powiśle wyciągnął z kieszeni chusteczkę. Znak, że samochód generała SS minął skrzyżowanie z ul. Straszewskiego i jedzie w kierunku pl. Kossaka. Sygnał momentalnie powtórzył „Jurek”, po nim „Stanisław” wchodząc jednocześnie w głąb ul. Wygoda, aby mieć lepszą widoczność w kierunku miejsca zamachu.

Kilkanaście sekund później zza rogu ulicy Zwierzynieckiej wyjechał szary mercedes. „Jędrek” sprawdził jeszcze numer – SS-20-710. Hitlerowcy jechali pomału i spokojnie. Można było wyraźnie rozpoznać twarz Wilhelma Krügera znaną zamachowcom ze zdjęć dostarczonych przez „Rayskiego”.

Gdy samochód generała zbliżył się do „Jędrka” na odległość około 30 m „Stanisław” krzyknął: „RZUCAĆ”. W tej samej chwili kierowca Krügera, jakby tknięty nagłym przeczuciem, niespodziewanie dodał gazu. Potężny silnik szarpnął mercedesem do przodu. Obie rzucone przez zamachowców „filipinki” nie trafiły do wnętrza wozu. Odbiły się od jego tylnej maski i eksplodowały na ulicy.

Dwa wybuchy zlały się w jeden grzmot. Po ulicy skłębił się dym. W okolicznych domach wyleciały wszystkie szyby. W powietrzu wirowały kamienie i odłamki blachy. W jezdni pozostał wyrwany spory lej. Solidna konstrukcja samochodu wytrzymała eksplozję. Zerwane zostało co prawda tylne zawieszenie, ale kierowca zdołał odjechać kilkanaście metrów i dopiero tam zatrzymać się przy krawężniku. Pasażerów nie było widać ponad opancerzonymi burtami.

W chwili rzutu granatem „Góral” upadł na chodnik. Po wybuchu poderwał się na nogi i rozglądając się po okolicy oceniał sytuację. „Jędrek” stał na ulicy oszołomiony wybuchem. Z dłoni ranionej odłamkiem kapała mu krew.

Po chwili ciszy jaka zapanowała na ulicy po wybuchu – rozległy się strzały. Padały z okien budynków przy al. Krasińskiego, zajętych w całości na mieszkania dla Niemców i urzędy władz okupacyjnych. Trzeba było natychmiast się wycofać, choć „Stanisław” miał przez chwilę zamiar podbiec do stojącego mercedesa i sprawdzić wyniki akcji.

„Góral” zgodnie z planem wbiegł w ul. Wygoda, gdzie wystający nieco budynek osłaniał chodnik po prawej stronie ulicy. Przebiegł przez pl. Kossaka i zmieszał z tłumem ludzi uciekających we wszystkie strony. Przechodnie słyszeli wybuch i szybko starali się zniknąć z okolicy (z doświadczenia lat okupacji wiedzieli, że gestapo świadków potraktuje tak jak ewentualnych zamachowców). Przeszedł przez skrzyżowanie przy moście Dębnickim i spokojnie przedostał się do swojej meliny.

„Felek” i „Jurek” w chwili wybuchu znajdowali się na pl. Kossaka. Słysząc chaotyczną strzelaninę stwierdzili, że hitlerowcy nie widzą konkretnego celu, a strzelają jedynie na postrach. Nie niepokojeni przez nikogo odjechali tramwajem na melinę do Bronowic.

Ranny i zszokowany „Jędrek” zapomniał o planie akcji. Biegł ulicą Wygoda, ale po jej lewej, odsłoniętej stronie. To za nim strzelali Niemcy z al. Krasińskiego. Dopiero po kilkudziesięciu metrach oprzytomniał na tyle, żeby zejść z linii ognia. Nadal jednak był w szoku i nie słyszał „Stanisława”, który starał się pokierować jego krokami. Zderzył się na ul. Retoryka z kapitanem Wehrmachtu, który widząc rannego cywila uciekającego z miejsca strzelaniny, próbował go zatrzymać. Zaczęli się szamotać i padli na chodnik. W tej samej chwili na miejscu znalazł się „Stanisław”. Dwa strzały ze zrzutowego colta zakończyły walkę. Jednocześnie podziałały trzeźwiąco na „Jędrka”, który wstał, otrzepał się, przez ranną rękę przełożył płaszcz i ul. Felicjanek odszedł do swojej meliny.

„Stanisław” sprawdził, czy zabity oficer był sam. Po upewnieniu się, że „Jędrkowi” chwilowo nic nie zagraża odjechał tramwajem spod Collegium Novum do swojej meliny na Pańską.

Po południu wszyscy uczestnicy akcji spotkali się w mieszkaniu Juliana Krężla i omówili przebieg akcji. „Felek” przygotował meldunek dla Komendanta Głównego AK. Dnia 20 kwietnia 1943 „Góral” z bombą i pistoletem, „Czesław” z bombą, „Wojtek-Stanisław”, „Wojtek-Karol”, „Bogusław-Bolesław” i „Bogusław-Jan” z pistoletami o godzinie 9,50 na rogu al. Krasińskiego i ul. Wygoda zaatakowali auto Krügera, który został ranny, zabito w czasie odskoku 2 Niemców, „Góral” został ranny w rękę odłamkami rzuconej przez siebie bomby.

Meldunek ten zawiera szereg błędów i nieścisłości. Po pierwsze podaje niesprawdzony wynik akcji. Losy Krügera były nieznane. Przez pewien czas uważano nawet, że zginął. Po drugie wymienia jako uczestnika akcji „Wojtka-Karola” czyli Juliana Krężla, którego w tym dniu nie było na stanowisku. Po trzecie myli osoby „Jędrka” i „Górala” przy podawaniu strat własnych. Po czwarte w czasie odskoku po zamachu zabito tylko jednego Niemca.

Brak pewności co do losów Krügera uniemożliwiał podjęcie szerokiej kampanii propagandowej. Niemniej podziemna prasa podała do wiadomości sam fakt zamachu. W „Wieściach” nr 6 z 1943 roku ukazała się notatka Niechaj drży wróg, w „Przeglądzie Polskim” nr 17 z 1943 roku wydrukowano informację Zamach bombowy na dygnitarza hitlerowskiego w Krakowie. „Małopolska Agencja Prasowa” w nr 5 datowanym 24 kwietnia 1943 roku pisała ...we wtorek 20 bm. w dzień urodzin Hitlera dokonano w Krakowie o godzinie 10,00 rano zamachu bombowego w okolicach Domu Prasy przy Alejach na jednego z wyższych dygnitarzy hitlerowskich zdążającego na uroczystości z okazji urodzin. Według informacji z kół niemieckich bomba przeznaczona była dla szefa Gestapo w GG i ministra bezpieczeństwa Krügera ... a w numerze następnym podała informację Echa zamachu na Krügera.

Informację o wykonaniu wyroku podał też londyński „Dziennik Polski” nr 869 w artykule Zbrodnie kata Krügera, za które wymierzyła mu sprawiedliwość polska organizacja bojowa.

Hitlerowcy zorganizowali śledztwo na szeroką skalę. Natychmiast po zamachu otoczono kordonem żandarmerii całą okolicę. Wszyscy młodzi mężczyźni jacy znaleźli się wewnątrz tego pierścienia zostali zatrzymani. Ponad 60 osób przewieziono na ul. Pomorską 2, do siedziby gestapo i poddano przesłuchaniu. Żaden z nich nie przyznał się do udziału w akcji, bo żaden w niej udziału nie brał. Śledztwo utknęło w martwym punkcie.

Krakowska sekcja na mocy rozkazu dowódcy przestała istnieć dzień później. „Stanisław”, „Felek” i „Jurek” wyjechali do Warszawy. „Góral” i „Jędrek” przenieśli się do Rzeszowa, a później do Warszawy.

Ich dalsze losy potoczyły się różnie. 5 czerwca 1943 roku „Góral” i „Jędrek” zostali aresztowani w kościele św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży, zadenuncjowani przez zdrajcę z oddziału. Zidentyfikowano ich jako uczestników zamachu w Krakowie. Przeszli przez szczególne tortury w czasie śledztwa. Nie powiedzieli nic. „Jędrek” nie podał nawet swego prawdziwego nazwiska. Zginął jako Andrzej Lewiński urodzony we Lwowie, bo takie dokumenty miał przy sobie w chwili aresztowania. Zostali rozstrzelani około 17 września 1943 roku w ruinach warszawskiego getta z 12 kolegami z oddziału „Kosa-30”.

„Felka” i „Jurka” aresztowano w konspiracyjnym lokalu na Starym Mieście 20 grudnia 1943 roku. Ich także zidentyfikowano jako uczestników zamachu na Krügera. Obaj zostali rozstrzelani 10 lutego 1944 roku w egzekucji przy ul. Barskiej.

„Stanisława” po rozwiązaniu „Kosy-30” przerzucono na inny teren. Przeżył wojnę, mieszkał w Warszawie.

Julian Krężel odmówił opuszczenia Krakowa w kwietniu 1943 roku Został przekazany do dyspozycji miejscowego Kedywu. Przeżył wojnę. Zmarł w Krakowie w 1966 roku

20 kwietnia 1943 roku Krüger nie zginął. Był jednak ranny i nigdy już nie wystąpił publicznie w Generalnym Gubernatorstwie. Nie zmienił swego postępowania wobec ludności okupowanej Polski. Nakazał nasilenie represji. 10 listopada 1943 roku został odwołany z zajmowanego stanowiska. Według niesprawdzonych pogłosek zginął pod koniec wojny w Austrii lub Jugosławii.