Z Małopolska w II Wojnie Światowej

Gąsiorowski Teodor, Zamach na Krügera .


Organizacja Specjalnych Akcji Bojowych. W roku 1942 dowództwo Armii Krajowej postanowiło odpowiedzieć terrorem na nasilający się terror okupanta. Jednocześnie nie zamierzano odstąpić od dotychczasowej taktyki wyczekiwania na dzień powstania po załamaniu się sił okupanta. W tym celu, w marcu 1942 r., zdecydowano wyodrębnić z szeregów Armii Krajowej specjalny oddział podległy bezpośrednio Komendzie Głównej, który miałby przejąć owe zadania odwetowe.

W maju 1942 r. generał Stefan Rowecki „Grot” podpisał rozkaz o formowaniu oddziału zaszyfrowanego pod kryptonimem „OSA”. Rozkaz przewidywał całkowite zakonspirowanie oddziału. Nawet Komendanci Okręgów na terenie których przeprowadzono akcje nie mieli prawa wiedzieć o istnieniu sekcji „Osy”. Sekcje takie powołano w Warszawie, Krakowie, Lublinie i Lwowie. „OSA” posiadała również własny sztab i wywiad. Nie miała natomiast własnej służby sanitarnej co skazywało rannych żołnierzy oddziału na pomoc kolegów i ich prywatne znajomości w sferach lekarskich1.

Rozkaz organizacyjny określał też zakres zadań „Osy”, który został znacznie zwiększony w stosunku do pierwotnego projektu powołania oddziału „egzekucyjnego”. Teraz miał on przeprowadzać akcje odwetowo-terrorystyczne o charakterze zaczepnym i ochronnym wymierzone w wyższych funkcjonariuszy aparatu okupacyjnego, konfidentów gestapo i w transport kolejowy.

Pod koniec 1942 r. Komenda Główna Armii Krajowej postanowiła rozszerzyć zakres terytorialny działania „Osy”. W tym celu powołano dodatkową komórkę o kryptonimie „Zagra-Lin” przeznaczoną do operowania poza granicami Generalnego Gubernatorstwa2.

Obsadę kadrową oddziału stanowili ludzie wypróbowani w czasie działań wojennych we wrześniu 1939 r. lub w późniejszej działalności konspiracyjnej. Dowódcą mianowano pułkownika Józefa Szajewskiego „Phillips”, jego zastępcą kapitana Zdzisława Pacak-Kuźmirskiego „Andrzej”3, a po jego odejściu do partyzantki kapitana Jana Papiza „Jerzy”, „Wąsacz”, „Papiewski”. Szefem sztabu oddziału został porucznik Mieczysław Kudelski „Wiktor”, a szefem wywiadu chorąży Aleksander Kunicki „Rayski”. Dowódcą sekcji „Kra w Gobelinie” (kryptonim sekcji krakowskiej) mianowano porucznika Edwarda Madeja „Felek”4.

Działalność bojowa oddziału rozpoczęła się jesienią 1942 r. od uderzeń na pomniejszych szpicli i pracowników aparatu okupacyjnego. Miało to na celu zgranie zespołów dywersyjnych oraz przeszkolenie żołnierzy w tego typu akcjach. Równocześnie wywiad Armii Krajowej zbierał dane dotyczące przyszłych celów oddziału ustalonych przez Kierownictwo Walki Podziemnej. Numerem 1 na tej liście był Generalny Gubernator Hans Frank. Tuż za nim, z numerem 2, figurował Wyższy Dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie SS-Obergruppenführer Friedrich Wilhelm Krüger5. Wywiad w ramach przygotowań do likwidacji pracowników aparatu okupacyjnego gromadził m.in. fotografie tych ludzi (miało to umożliwić ich identyfikację przez bezpośrednich wykonawców akcji). Ta galeria portretów zasugerowała kryptonim całej operacji likwidowania przestępców wojennych „Akcja Główki”.

W początkach 1943 r. Komendant Główny Armii Krajowej zrezygnował z wyłącznego prawa do dysponowania oddziałem i przekazał go do dyspozycji Kedywu Komendy Głownej Armii Krajowej pod zmienionym kryptonimem „Kosa-30”. Oddział liczył w tym czasie około 40 ludzi6.


Kim był Friedrich Wilhelm Krüger

Zgodnie z poleceniem Kierownictwa Walki Podziemnej wywiad Armii Krajowej zebrał dane dotyczące najwyższych funkcjonariuszy aparatu okupacyjnego w Generalnym Gubernatorstwie. Ustalono zakres odpowiedzialności poszczególnych urzędników i funkcjonariuszy za terror panujący na terenach okupowanych. W oparciu o zebrane informacje generał Stefan Rowecki „Grot” wydał rozkaz przygotowania likwidacji Hansa Franka i Friedricha Wilhema Krügera. Wkrótce jednak nakazał wstrzymać przygotowania do zamachu na Hansa Franka. Obawiał się, że likwidacja Generalnego Gubernatora może pociągnąć za sobą falę wzmożonych represji. Utrzymano jednak w mocy rozkaz zlikwidowania Wyższego Dowódcy SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie. Jako motywacja wystarczyły informacje o jego dotychczasowej drodze służbowej i działalności w okupowanej Polsce.

Friedrich Wilhelm Krüger urodził się w 1894 r7. Od 1929 r. był członkiem NSDAP. W 1931 r. wstąpił do SS gdzie szybko awansował. W 1933 r. został przeniesiony do sztabu S.A., jako oficer do spraw wyszkolenia. Po likwidacji Roehma i jego sztabu przeniesiono go na stanowisko Inspektora Jednostek Granicznych i Strażniczych SS. Poparł to sam Reichsführer SS Heinrich Himmler. We wrześniu 1939 r. odkomenderował go do Zarządu Wojskowego generała Rundstedta w okupowanej Polsce, na stanowisko dowódcy SS i policji. Od października 1939 r. był Wyższym Dowódcą SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie podlegającym jedynie Reichführerowi SS. Od tej chwili zaczął zapracowywać na swoją likwidację.

30 października 1939 r. wydał zarządzenie nakazujące pod groźbą kary śmierci powrót do służby funkcjonariuszom polskiej Policji Państwowej. W porozumieniu z Hansem Frankiem i Głównym Urzędem Bezpieczeństwa Rzeszy nakazał rozprawienie się z ośrodkiem polskiej kultury jakim był Uniwersytet Jagielloński. Rozkaz ten przeszedł do historii jako dyrektywa wykonania „Sonderaktion Krakau” (Specjalnej Akcji Krakowskiej) oraz mniej znanej „Zweite Sonderaktion” (Drugiej Akcji Specjalnej) wymierzonej w szkolnictwo średnie. 6 i 9 listopada 1939 r. aresztowano szereg profesorów wyższych uczelni Krakowa, profesorów gimnazjalnych oraz wielu artystów i przedstawicieli palestry.

Na konferencji 8 listopada 1939 r. nakazał przeprowadzenie aresztowań wśród inteligencji polskiej w całym Generalnym Gubernatorstwie – „AB-Aktion” (Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna)8.

W grudniu 1939 r. wydał cały szereg zarządzeń antyżydowskich, np. zakaz zmiany miejsca zamieszkania, dłuższa godzina policyjna, przymus pracy, obozy pracy9.

Od 1940 r. kierował akcją przymusowego werbunku robotników na roboty do Rzeszy (akcja „łapanek”) i akcją przymusowego wywłaszczania Polaków i Żydów posiadających zakłady przemysłowe. Równolegle prowadzono akcję przymusowego zapisywania ludności na niemiecką listę narodowościową oraz tworzono nowe „narodowości” (Goralenvolk)10.

Osobiście kierował likwidacją części obozów żydowskich po buncie więźniów w obozie zagłady w Sobiborze11.

W 1942 r. kierował akcją wysiedleńczą na Zamojszczyźnie i tzw. ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej. W ramach tej akcji planował likwidację wszystkich gett i większości obozów do lipca1944 r12.

W lutym 1943 r. nakazał przeprowadzenie na terenie Generalnym Gubernatorstwie „Sonderaktion zur Erfassung Asozialer Elemente” (Specjalna Akcja Likwidacyjna Elementów Asocjalnych) czyli wytępienie wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek siedzieli w więzieniu lub byli bezdomni13.


Zamach na Alejach Krasińskiego w Krakowie

Od jesieni 1942 r. krakowska sekcja „Osy-Kosy” przygotowywała zamach na Friedricha Wilhelma Krügera. Przygotowania opierały się jednak na błędnych informacjach dostarczonych przez wywiad z Warszawy. W grudniu 1942 r. łączniczka Aleksandra Sokalówna przywiozła Edwardowi Madejowi fotografie Friedricha Krügera wraz z wiadomością, że pracuje on w Pałacu Pod Baranami. W styczniu 1943 r. przybył do Krakowa szef wywiadu „Osy” prostujący te informacje – fotografia przedstawiała innego człowieka o tym samym nazwisku. Prawdziwym miejscem pracy Wyższego Dowódcy SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie były budynki byłej Akademii Górniczej przy al. Mickiewicza. Miejscem zamieszkania był Wawel.

Okres wstępnych przygotowań został zmarnowany. Jedynym zyskiem było pozyskanie dwóch informatorów spośród polskich pracowników Wawelu14.

Po przybyciu do Krakowa A. Kunicki „Rayski” nawiązał kontakt z wywiadem krakowskiego Kedywu. W mieszkaniu Małgorzaty Kersten „Izolda” przy ul. Węgierskiej 10 spotkał się z sierżantem policji granatowej Feliksem Grochalem „Warecki”15. Potem wraz z nim i Edwardem Madejem zorganizowali stałą obserwację interesującego ich rejonu miasta pomiędzy Wawelem i Akademią Górniczą. Od stycznia 1943 r. pod Wawelem i na ewentualnych trasach przejazdu Friedricha Wilhelma Krügera pojawili się wywiadowcy Armii Krajowej: Bronisław Wójtowicz „Antek”, Leon Pacer „Leon”, Józef Woźniak „Ziutek”, Mieczysław Lis „Lisek”, Tadeusz Battek „Góral” i Andrzej Jankowski „Jędrek”16. Dzień w dzień obserwowali Wawel, widzieli jak wyjeżdża z niego samochód generała SS. Obserwowali trasy przejazdu, sprawdzali markę i numer rejestracyjny samochodu. Rejestrowali liczebność i częstotliwość patroli w tym rejonie miasta.

Po dwóch miesiącach intensywnej pracy wywiadowczej „Rayski” wiedział już wszystko co było potrzebne do przygotowania planu akcji. Wybrał się do Bronowic, gdzie w ściśle zakonspirowanej melinie mieszkał „Felek”. Przystąpili do omawiania zdobytych informacji.

Friedrich Wilhem Krüger, Wyższy Dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie mieszkał na Wawelu, pracował w siedzibie „rządu GG” w gmachu byłej Akademii Górniczej przy Alejach Mickiewicza 30. Codziennie na dziedziniec Wawelu około godziny 10,00 zajeżdżał po niego samochód. Bardzo szybki, dwunastocylindrowy Mercedes. Wóz w kolorze szarym, z lewej strony miał niklowaną rurę wydechową. Oczywiście był opancerzony. Drzwi otwierały się tylko z prawej strony. Numer rejestracyjny SS-20-710. Czasem Friedrich Wilhelm Krüger jeździł innym samochodem ze znakami SS, Pol lub Ost. Zdarzało się to jednak bardzo rzadko. Zazwyczaj w samochodzie siedział z nim adiutant i kierowca. Nigdy nie towarzyszył mu dodatkowy wóz z ochroną. Za to na ulicach wokół Wawelu aż roiło się od patroli. Nie było odcinka ulicy, który pozostawałby choć przez chwilę poza zasięgiem wzroku jakiegoś patrolu, nie licząc cywilnych agentów, których też nie brakowało. Tak samo było w okolicach al. Mickiewicza. Jedynie na środkowych odcinkach tras przejazdu patroli było nieco mniej.

Friedrich Wilhelm Krüger nie jeździł stałą trasą z Wawelu na Mickiewicza. Miał kilka ulubionych dróg i nigdy nie wiadomo było którą z nich wybierze. Decydował się już w samochodzie. Jeździł według trzech głównych schematów i ich odmian. Pierwsza trasa to: Wawel – Grodzka – Rynek Główny – Szewska – Krupnicza – al. Mickiewicza. Druga: Wawel – Podzmacze – Zwierzyniecka – Most Dębnicki – al. Krasińskiego – al. Mickiewicza. Trzecia: Wawel – Straszewskiego – Zwierzyniecką w lewo lub Piłsudskiego w lewo lub Krupniczą w lewo i dalej al. Mickiewicza. Do domu wracał nieregularnie. Czasem w południe, czasem wieczorem. Nigdy nie można było przewidzieć kiedy i którędy pojedzie.

Czasem zdarzało się, że jego samochód nie pojawiał się wcale na ulicach miasta. Wtedy pracował on na Wawelu, lub wyjeżdżał na inspekcje w teren. Wywiad Armii Krajowej nie był jednak w stanie zdobyć informacji o planowanych wyjazdach.

Wejście na Wawel i dokonanie zamachu w siedzibie Friedricha Wilhelma Krügera było niemożliwe. Prawo wstępu na zamek mieli tylko Niemcy i nieliczni stali pracownicy-Polacy, którzy za każdym razem byli skrupulatnie rewidowani.17

Rola „Rayskiego” w przygotowaniach do zamachu była skończona. Otrzymał on rozkaz powrotu do Warszawy. W Krakowie rozpoczęła się kolejna runda przygotowań do akcji. „Felek”, „Góral”, „Jędrek”, Tadeusz Klemens Wojs „Stanisław” i Julian Krężel „Karol-Bogusław” sprawdzali dane otrzymane od wywiadowców. Całymi godzinami stali na punktach obserwacyjnych pod kościołami Bernardynów i św. Idziego, na skrzyżowaniach ulic Straszewskiego i Podzamcza, Powiśla i pl. Kossaka. Wzdłuż Alej Trzech Wieszczów.18

Wszystkie informacje uzyskane od „Rayskiego” były prawdziwe. Porucznik „Felek” opracował plan akcji. Wszystko miało się rozstrzygnąć przy wylocie ul. Wygoda w Al. Krasińskiego. W czasie inspekcji kapitana Jana Papiza „Jerzy” porucznik „Felek” pokazał mu miejsce planowanej akcji i uzyskał jego akceptację dla swoich planów.19

Równolegle z pracą wywiadowczą w Warszawie przygotowywano broń, która miała być użyta w czasie akcji. Specjalnie skonstruowane w tym celu granaty przywiozła do Krakowa 31 marca 1943 r. Irena Klimesz „Bogna”. Granaty ukryto w melinie „Stanisława” przy ul. Pańskiej 7.20

W przeddzień planowanego uderzenia dowódca akcji porucznik „Felek” zebrał wszystkich swoich żołnierzy w mieszkaniu „Liska” i rozdzielił role. Ponieważ wszyscy chcieli rzucać granaty, a więc być bezpośrednimi likwidatorami, dowódca zarządził losowanie. Los wyznaczył najmłodszych żołnierzy krakowskiej sekcji: „Górala” i „Jędrka”.21

„Felek” przedstawił dokładny plan akcji. Atak przewidziano na 6 kwietnia 1943 r. lub pierwszy dzień po tym terminie, w którym Friedrich Wilhelm Krüger pojedzie przez pl. Kossaka. O 7,30 rano wszyscy zajmą stanowiska. „Felek” na ul. Powiśle. Porucznik Jerzy Kleczkowski „Jurek” (dowódca sekcji warszawskiej, który specjalnie przyjechał do Krakowa aby wziąć udział w tej akcji) na pl. Kossaka. Porucznik „Stanisław” na rogu ul. Wygoda i pl. Kossaka. Podchorążowie „Góral” i „Jędrek” przy wylocie ul. Wygoda w al. Krasińskiego na placyku utworzonym przez niezabudowaną posesję obok szkoły im. Jana Kantego (wtedy mieściły się tam magazyny SS!). Sygnał rozpoczęcia akcji miał przekazać „Felek” widząc samochód Friedricha Wilhelma Krügera. „Jurek” i „Stanisław” powinni go powtórzyć, a „Bogusław-Karol” miał zapewnić osłonę bezpośrednim wykonawcom akcji.22

6 kwietnia 1943 r. grupa żołnierzy Armii Krajowej zajęła stanowiska wokół pl. Kossaka. Czekali od 7,30 do 10,00. Potem „Felek” nakazał zwinięcie akcji. Tak było przez kolejnych 10 dni. 17 kwietnia 1943 r. „Warecki” poinformował „Felka” o nieobecności Friedricha Wilhelma Krügera w Krakowie. Zarazem przypomniał, że 20 kwietnia przypada kolejna rocznica urodzin Adolfa Hitlera i Friedrich Wilhelm Krüger na pewno weźmie udział w uroczystościach organizowanych z tej okazji w Krakowie. „Felek” zdecydował przeprowadzić akcję 20 kwietnia 1943 r.

W dniu urodzin Adolfa Hitlera o godzinie 7,30 rano na pl. Kossaka stawiło się 5 żołnierzy Armii Krajowej. Szósty, Julian Krężel, nie zdołał się zwolnić z pracy w Miejskiej Kolei Elektrycznej. Tak zemściło się dwutygodniowe opóźnienie. Grupa osłony została zredukowana do jednego człowieka – „Stanisława”. Ewentualna interwencja „Felka” i „Jurka” to ostateczność. Według planu powinni wycofać się natychmiast po przekazaniu sygnału o zbliżaniu się samochodu Friedricha Wilhelma Krügera.23

O 8,00 wszyscy rozeszli się na stanowiska. „Góral” i „Jędrek” nieśli duże bukiety kwiatów. W ten sposób zamaskowano dość dużych rozmiarów „filipinki”.

Po upływie pół godziny podchorążowie schowali swoje bukiety za płotem magazynów SS. Nie chcieli męczyć się trzymaniem zbytecznych ciężarów. W decydującej chwili wystarczyło sięgnąć po nie ręką.

Około 9,00 „Góral” z „Jędrkiem” zaczęli się niepokoić. Oczekiwanie przedłużało się. W dodatku na ulicy pojawił się dozorca magazynów. Znał on z widzenia chłopców stojących od dwóch tygodni codziennie godzinami w tym samym miejscu. Na szczęście po chwili ten zbędny świadek odszedł.

Napięcie osiągnęło swój szczyt około 9,45. Według meldunku „Wareckiego” uroczystości rocznicowe miały się rozpocząć w siedzibie „rządu GG” o 10,30. Friedrich Wilhelm Krüger musiał przejechać odpowiednio wcześniej. I rzeczywiście, o 9,48 „Felek” stojący w głębi ul. Powiśle wyciągnął z kieszeni chusteczkę. Znak, że samochód generała SS minął skrzyżowanie z ul. Straszewskiego i jedzie w kierunku pl. Kossaka. Sygnał momentalnie powtórzył „Jurek”, po nim „Stanisław” wchodząc jednocześnie w głąb ul. Wygoda, aby mieć lepszą widoczność w kierunku miejsca akcji.

W tym momencie powodzenie akcji zawisło na włosku. Al. Krasińskiego przechodziło akurat dwóch uzbrojonych żołnierzy Wehrmachtu. Ich uwagę zwrócili młodzi ludzie z bukietami w dłoniach. Zaczęli śmiejąc się podchodzić do „Górala” i „Jędrka”. Jeśliby zapytali o cokolwiek akcja nie doszłaby do skutku, a skończyła się zatrzymaniem niedoszłych zamachowców. Podchorążowie nie znali niemieckiego, nie mieli żadnych dokumentów i byli nieuzbrojeni24. Na szczęście Niemcy zrezygnowali z nawiązania rozmowy i przeszli obok.

Kilkanaście sekund później zza rogu ulicy Zwierzynieckiej wyjechał szary Mercedes. „Jędrek” sprawdził jeszcze numer – SS-20-710. Hitlerowcy jechali pomału i spokojnie. Można było wyraźnie rozpoznać twarz Friedricha Wilhelma Krügera znaną zamachowcom ze zdjęć dostarczonych przez „Rayskiego”.

Gdy samochód generała zbliżył się do „Jędrka” na odległość około 30 metrów „Stanisław” krzyknął RZUCAĆ. W tej samej chwili kierowca jakby tknięty nagłym przeczuciem niespodziewanie dodał gazu. Potężny silnik szarpnął Mercedesem do przodu. Obie rzucone przez zamachowców „filipinki” nie trafiły do wnętrza wozu, ale odbiły się od jego tylnej maski i eksplodowały na ulicy.

Dwa wybuchy zlały się w jeden grzmot. Po ulicy skłębił się dym. W okolicznych domach wyleciały wszystkie szyby. W powietrzu wirowały kamienie i odłamki blachy. W jezdni pozostał wyrwany spory lej. Jednak solidna konstrukcja samochodu wytrzymała eksplozję. Zerwane zostało co prawda tylne zawieszenie, ale kierowca zdołał odjechać kilkanaście metrów i dopiero tam zatrzymać się przy krawężniku. Pasażerów samochodu nie było widać ponad opancerzonymi burtami.

W chwili rzutu granatem „Góral” upadł na chodnik. Po wybuchu poderwał się na nogi i rozglądając się po okolicy oceniał sytuację. „Jędrek”, który nie upadł w chwili rzutu, stal na ulicy oszołomiony wybuchem. Z dłoni ranionej odłamkiem kapała mu krew.

Po chwilowej ciszy jaka zapanowała na ulicy po wybuchu granatów – rozległy się strzały. Padały z okien budynków przy al. Krasińskiego zajętych w całości na mieszkania dla Niemców i urzędy władz okupacyjnych. Trzeba było natychmiast wycofać się, choć „Stanisław” miał przez chwilę zamiar podbiec do stojącego Mercedesa i sprawdzić wyniki akcji. Opamiętał się jednak szybko i zakomenderował – Odskok!

„Góral” zgodnie z planem akcji wbiegł w ul. Wygoda, gdzie wystający nieco budynek osłaniał chodnik po prawej stronie ulicy. Przebiegł przez pl. Kossaka i zmieszał z tłumem ludzi rozbiegających się we wszystkie strony. Przechodnie słyszeli wybuch i szybko starali się zniknąć z okolicy. Z doświadczenia lat okupacji wiedzieli, że gestapo świadków potraktuje tak jak ewentualnych zamachowców. „Góral” wraz z tłumem ludzi przeszedł przez skrzyżowanie przy Moście Dębnickim i spokojnie przedostał się na swoją melinę.

„Felek” i „Jurek” w chwili wybuchu znajdowali się na pl. Kossaka. Słysząc chaotyczną strzelaninę stwierdzili, że hitlerowcy nie strzelają do konkretnego celu, a jedynie na postrach i nie niepokojeni przez nikogo odjechali tramwajem na melinę do Bronowic, gdzie przeczekali pierwszy impet poszukiwań.

„Jędrek” i „Stanisław” nie mieli tak spokojnego odwrotu. Ranny i zszokowany „Jędrek” zapomniał o planie akcji. Biegł co prawda ul. Wygoda, ale po jej lewej, odsłoniętej stronie. To za nim strzelali Niemcy z al. Krasińskiego. Dopiero przebiegłszy kilkadziesiąt metrów oprzytomniał na tyle, żeby zejść z linii ognia. Nadal jednak znajdował się w stanie szoku i nie słyszał „Stanisława”, który starał się pokierować jego krokami. W tym stanie zderzył się na ul. Retoryka z kapitanem Wehrmachtu, który widząc rannego cywila uciekającego z miejsca gdzie słychać było strzały, próbował go zatrzymać. „Jędrek” zaczął się z nim szamotać i obaj padli na ziemię. W tej samej chwili na miejscu znalazł się „Stanisław”. Dwa strzały ze zrzutowego Colta zakończyły walkę. Jednocześnie podziałały trzeźwiąco na „Jędrka”, który wstał, otrzepał się, przez ranną rękę przełożył płaszcz i ul. Felicjanek odszedł na swoją melinę.

„Stanisław” po zastrzeleniu niemieckiego oficera sprawdził, czy zabity był sam. Po stwierdzenie, że „Jędrkowi” chwilowo nic nie zagraża odjechał tramwajem spod Collegium Novum do swojej meliny na Pańską.25

Po południu tego samego dnia wszyscy uczestnicy akcji spotkali się w mieszkaniu Juliana Krężla i omówili przebieg akcji. „Felek” przygotował meldunek dla Komendanta Głównego Armii Krajowej. Meldunek ten zachował się w archiwum byłego Wojskowego Instytutu Historycznego. Dnia 20 kwietnia 1943 „Góral” z bombą i pistoletem, „Czesław” z bombą, „Wojtek-Stanisław”, „Wojtek-Karol”, „Bogusław-Bolesław” i „Bogusław-Jan” z pistoletami o godzinie 9,50 na rogu al. Krasińskiego i ul. Wygoda zaatakowali auto Krügera, który został ranny, zabito w czasie odskoku 2 Niemców, „Góral” został ranny w rękę odłamkami rzuconej przez siebie bomby.26

Meldunek ten zawiera szereg błędów i nieścisłości. Po pierwsze podaje niesprawdzony wynik akcji. Losy Friedricha Wilhelma Krügera były nieznane. Przez pewien czas uważano nawet, że zginął. Po drugie wymienia jako uczestnika akcji „Wojtka-Karola” czyli Juliana Krężla, którego w tym dniu nie było na stanowisku. Po trzecie myli osoby „Jędrka” i „Górala” przy podawaniu strat własnych. Po czwarte w czasie odskoku po zamachu zabito jednego Niemca – zastrzelonego przez „Stanisława” - kapitana Wehrmachtu.

Brak pewności co do losów Friedricha Wilhelma Krügera uniemożliwiał podjęcie szerokiej kampanii propagandowej w oparciu o informację o zamachu. Niemniej podziemna prasa podała do wiadomości sam fakt zamachu. W Wieściach nr 6 z 1943 r. ukazała się notatka Niechaj drży wróg, w Przeglądzie Polskim nr 17 z 1943 r. wydrukowano informację Zamach bombowy na dygnitarza hitlerowskiego w Krakowie. Małopolska Agencja Prasowa w nr 5 datowanym 24 kwietnia 1943 r. pisała ...we wtorek 20 bm. w dzień urodzin Hitlera dokonano w Krakowie o godzinie 10,00 rano zamachu bombowego w okolicach Domu Prasy przy Alejach na jednego z wyższych dygnitarzy hitlerowskich zdążającego na uroczystości z okazji urodzin. Według informacji z kół niemieckich bomba przeznaczona była dla szefa Gestapo w GG i ministra bezpieczeństwa Krügera ... a w numerze następnym podała informację Echa zamachu na Krügera.

Informację o wykonaniu wyroku podał też londyński Dziennik Polski nr 869 w artykule Zbrodnie kata Krügera, za które wymierzyła mu sprawiedliwość polska organizacja bojowa.

Tymczasem hitlerowcy zorganizowali śledztwo na szeroką skalę. Natychmiast po zamachu otoczono kordonem żandarmerii całą okolicę. Wszyscy młodzi mężczyźni jacy znaleźli się wewnątrz tego pierścienia zostali zatrzymani. Ponad 60 osób przewieziono na ul. Pomorską 2, do siedziby gestapo i poddano przesłuchaniu. Żaden z nich nie przyznał się do udziału w akcji, bo żaden w niej udziału nie brał. Oficerowie gestapo kierujący śledztwem od razu zwrócili uwagę na znajdujące się w sąsiedztwie miejsca zamachu magazyny SS. Ich kierownik, Geisler, był przesłuchiwany jako pierwszy. Pytano go ilu zatrudnia Polaków i kto z nich był nieobecny w pracy w chwili zamachu. Okazało się, że nieobecny był tylko woźny Sejdor. Kiedy gestapowcy cieszyli się, że mają pierwszego zamachowca, Geisler wyjaśnił, że osobiście wysłał go jako gońca do jednego z urzędów niemieckich w mieście. Pomimo to Sejdor był przesłuchiwany. Pytano go czy nie widział w okolicy magazynów kogoś podejrzanego. Zapewnił prowadzących śledztwo, że nikogo takiego nie widział. On jeden mógł zidentyfikować „Górala” i „Jędrka”, których widywał codziennie w pobliżu magazynów w okresie wyczekiwania na Friedricha Wilhelma Krügera. Ponieważ nie udzielił gestapowcom żadnych informacji śledztwo utknęło w martwym punkcie.27


Koniec istnienia krakowskiej sekcji „Kosy-30”

W dniu, w którym dokonano zamachu na Friedricha Wilhelma Krügera porucznik Edward Madej rozkazał wszystkim ludziom z oddziału opuszczenie miasta. Krakowska sekcja na mocy rozkazu przestawała istnieć. Jej żołnierze mieli być przerzuceni do innej pracy konspiracyjnej. „Stanisław”, „Felek” i „Jurek” wyjechali do Warszawy. „Góral” i „Jędrek” przenieśli się do Rzeszowa, skąd po kilku dniach pojechali także do Warszawy.

Ich dalsze losy potoczyły się różnie. 5 czerwca 1943 r. zostali aresztowani w kościele św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży „Góral” i „Jędrek”, kiedy wbrew wszelkim zasadom konspiracji postanowili przyjść na ślub kolegi z oddziału ppor. Mieczysława Uniejewskiego „Marynarz” z siostrą innego żołnierza „Kosy-30” Teofilą Suchankówną. Wraz z nimi aresztowano wówczas 35 żołnierzy „Kosy-30”. Przyczyną aresztowania była denuncjacja agenta gestapo Stanisława Jastera. Zdrajca, który był żołnierzem oddziału, wiedział, że dwaj aresztowani byli uczestnikami zamachu w Krakowie. „Góral” i „Jędrek” przeszli przez szczególne tortury w czasie śledztwa. Nie powiedzieli nic. „Jędrek” nie podał nawet swego prawdziwego nazwiska. Zginął jako Andrzej Lewiński urodzony we Lwowie, bo takie dokumenty miał przy sobie w chwili aresztowania. Obaj z „Góralem” zostali rozstrzelani w tej samej egzekucji około 17 września 1943 r.28 Razem z nimi zginęło 12 innych żołnierzy „Kosy-30”.

„Felek” i „Jurek” po rozbiciu oddziału w czerwcu 1943 r. pozostali na wolności. Wyznaczono im inne zadania w ramach konspiracji. Nadal działali w Warszawie. I to był błąd. Zostali aresztowani w jednym z konspiracyjnych lokali na Starym Mieście 20 grudnia 1943 r. W czasie śledztwa zidentyfikowano ich jako poszukiwanych od miesięcy uczestników zamachu na Friedricha Wilhelma Krügera. Obaj zostali rozstrzelani 10 lutego 1944 r. w odwetowej egzekucji przy ul. Barskiej.

„Stanisława” po rozwiązaniu „Kosy-30” przerzucono na inny teren. Po wojnie mieszkał w Warszawie.

Julian Krężel odmówił opuszczenia Krakowa w kwietniu 1943 r. Wtedy też został przekazany do dyspozycji krakowskiego Kedywu, jakkolwiek „Felek” obawiał się, że zostanie on wcześniej, czy później aresztowany. Porucznik Julian Krężel jednak przeżył wojnę i zmarł w Krakowie w 1966 r.


Dalsze losy SS-Oberguppenführera Friedricha Wilhelma Krügera

20 kwietnia 1943 r. Friedricha Wilhelma Krüger nie zginął. Był jednak ranny i nigdy już nie wystąpił publicznie w Generalnym Gubernatorstwie. Nie zmienił swego postępowania w odniesieniu do ludności okupowanej Polski. Nakazał dalsze nasilenie represji. 10 listopada 1943 r. został odwołany z zajmowanego stanowiska.29

Jego dalsze losy nie są dokładnie znane. Brak danych gdzie przebywał i co robił do września 1944 r. Wtedy pojawił się na stanowisku dowódcy Ochotniczego Korpusu Górskiego SS formowanego w Finlandii, a następnie przerzuconego do Jugosławii. Korpus walczył tam do czasu całkowitego rozbicia. Brak wiadomości o losie jego dowódcy. Według niesprawdzonych pogłosek zginął on pod koniec wojny w Austrii lub Jugosławii.30

Nie jest jednak wykluczone, że śmierć jego została upozorowana, dzięki czemu mógł przez długie lata po wojnie żyć nie obawiając się pociągnięcia do odpowiedzialności za zbrodnie popełnione w okupowanej Polsce.

1 P. Stachiewicz, Akcja Koppe, Warszawa 1962, s. 32

2 A. Kunicki, Cichy front, Warszawa 1968, s. 30

3 Zdzisław Pacak-Kuźmirski, ur. 1911 r. We wrześniu 1939 r. w stopniu kapitana dowodził kompanią ciężkich karabinów maszynowych w 40. pułku piechoty Strzelców Lwowskich w obronie Warszawy. Po kapitulacji stolicy był jeńcem Oflagu II C Woldenberg. Zbigł w grupie 5 oficerów, przedostał się do Warszawy. Był oficerem Kedywu Armii Krajowej. W 1944 r. dowodził 11. Karpacką Dywizją Armii Krajowej. Po wojnie mieszkał w Krakowie. Został awansowany do stopnia pułkownika w stanie spoczynku. Zmarł 27 stycznia 1981 r. Odznaczony Złotym i Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych. Był żonaty, miał córkę.

4 A. Kunicki, Cichy front, Warszawa 1968, s. 30

5 P. Stachiewicz, Akcja Koppe, Warszawa 1962, s. 27

6 Relacja Stefana Smarzyńskiego, żołnierza „Osy” w zb. autora

7 Teczka personalna F. W. Krügera leży w archiwum Institut für Zeitgeschichte w Monachium, dział V Fa

8 T. Wroński, Kronika okupowanego Krakowa, Kraków 1974, s. 40

9 Dziennik Rozporządzeń GG nr 11

10 Cz. Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, Warszawa 1970 t. I s. 456-462

11 Cz. Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, Warszawa 1970 t. II s. 301

12 Cz. Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, Warszawa 1970 t. I s. 641

13 Cz. Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, Warszawa 1970 t. II s. 262

14 Nazwiska tych ludzi nie są znane, kontaktowali się oni jedynie z E. Madejem, relacje Bronisława Wójtowicza, żołnierza sekcji krakowskiej „Osy” (w zb. autora) i S. Smarzyńskiego

15 A. Kunicki, Cichy front, Warszawa 1968, s. 48

16 St. Dąbrowa-Kostka, Zamach na Krügera, Życie Literackie 1969, nr 51/52, s. 18

17 Dane rozpoznania na podstawie S. Smarzyński, Zamach na Krügera, "Tygodnik Powszechny" 1959 nr 17 s. 1; A. Kunicki, Cichy front, Warszawa 1968, s. 49, 50; P. Stachiewicz, Akcja Koppe, Warszawa 1962, s. 36, 120

18 S. Smarzyński, Zamach na Krügera, "Tygodnik Powszechny" 1959 nr 17 s. 1

19 A. Kunicki, Cichy front, Warszawa 1968, s. 50

20 A. Kunicki, Cichy front, Warszawa 1968, s. 51

21 Relacja B. Wójtowicza

22 S. Smarzyński, Zamach na Krügera, "Tygodnik Powszechny" 1959 nr 17 s. 4

23 P. Stachiewicz, Akcja Koppe, Warszawa 1962, s. 33

24 Relacja Tadeusza Wojsa, przekazana autorowi przez S. Smarzyńskiego

25 Przebieg akcji według relacji uczestników zamachu przekazanych autorowi przez B. Wójtowicza

26 Archiwum WIH III/17/7

27 St. Dąbrowa-Kostka, Zamach na Krügera, "Życie Literackie" 1969, nr 51/52, s. 18

28 A. Kunicki, Cichy front, Warszawa 1968, s. 55

29 Podawane są różne daty odejścia Krügera z zajmowanego stanowiska. W. Bartoszewski, Warszawski pierścień śmierci, s. 424 pisze o październiku 1943; T. Wroński, Kronika okupowanego Krakowa, Kraków 1974, s. 300, podaje datę 1 XI 1943 r.; St. Dąbrowa-Kostka, W okupowanym Krakowie, pisze o listopadzie 1943 r.; praca Okupacja i ruch oporu w Dzienniku Hansa Franka stwierdza, że nastąpiło to przed 4 listopada 1943 r.

30 P. Stachiewicz, Akcja Koppe, Warszawa 1962, s. 34 i 312; Praca G. Tessina, Verbande und Truppen der deutschen Wehrmacht und Waffen-SS im Zweiten Weltkrieg 1939-1945, Osnabrück 1974-1980, zawierająca dane o wszystkich jednostkach Waffen-SS walczących w II wojnie światowej nie wymienia jednostki o nazwie Ochotniczy Korpus Górski SS, nie wymienia w ogóle jakiegokolwiek korpusu SS w Finlandii.